Jak napisać post na bloga i nie dorabiać do niego zbędnej filozofii? Jak w ogóle wziąć się za pisanie bloga? Jak pisać, żeby ktokolwiek chciał to czytać? Jak prowadzić bloga, żeby nie był jednym z miliona innych? To tajemna wiedza, której jeszcze nie zgłębiłam 🙂 Trzeba robić swoje. Na bycie blogowym celebrytą przyjdzie jeszcze czas :p Tak kończę niedzielne rozważania i uciekam do bardziej przyziemnych zajęć.
Clafoutis – brzmi niezwykle dostojnie, a są to po prostu zapiekane owoce w cieście naleśnikowym. Mimo wszystko, to nadal francuski deser, więc można się pochwalić przed znajomymi 😉 Tradycyjne clafoutis przyrządza się z czereśniami. Skoro jednak nie mieszkamy na drugiej półkuli, gdzie trwa lato (ja chcę do Australii!), musimy zadowolić się sezonowymi owocami. Jabłka są w sam raz. Można wykorzystać też gruszki. To dopiero początek przygody z francuskimi słodkościami (nie wiem jak to się skończy, gdy wezmę się za włoskie).
Składniki na 2 kokilki o śr.10 cm:
- 50 g cukru pudru
- 50 g mąki pszennej
- 2 jajka
- 1 szklanka mleka
- 2 łyżeczki cynamonu
- 1 łyżka masła do posmarowania kokilek
- cukier puder do posypania
- 3 jabłka
KROK 1: Nastawić piekarnik na 180 stopni. Kokilki wysmarować masłem. Jabłka obrać i pokroić w grubszą kostkę
KROK 2: Wymieszać suche składniki. Jajka roztrzepać z mlekiem. Wlać do miski z suchymi składnikami i zmiksować do połączenia.
KROK 3: Do kokilek włożyć pokrojone w kostkę jabłka i zalać gotowym ciastem.
Piec ok.35 min. Ciasto w międzyczasie urośnie a później opadnie – to normalne. Podawać ciepłe. Można oprószyć cukrem pudrem lub podawać z lodami.
Źródło: taste.com.au