Zasmucony M. szuka dziś czegoś i pyta się, czy w tym mieszkaniu jeszcze jest jakiś przetworzony cukier. Nie ma! (a przynajmniej w ten poniedziałek). Przyznaję, że #HealthyMondays motywują mnie do tego, by nie przeginać z ilością cukru w mojej diecie. I nagle okazuje się, że jest niesamowicie dużo smacznych alternatyw dla czekoladowego batonika (chociaż po takie słodycze sięgam tylko w przypływie nagłej i nieprzewidzianej rozpaczy). I w poniedziałki najłatwiej jest się zmobilizować, prawda? Czym byłby poniedziałek bez naszych ambitnych postanowień.
Rozpaczy nie ma, ale są ciasteczka! Bez cukru, bez jajek i bez mąki. Są takie dobre! I przygotowuje się je w 15 min.
Amarantus jest zbożem. Zawiera w sobie dużo błonnika i żelaza, którego ma 5-krotnie więcej niż szpinak. Do ciastek używamy tzw. poppingu z amarantusa, czyli prażonych ziaren. Można dodawać go do jogurtów, mleka czy owsianki.
Czy może być lepiej?
Ciasteczka z amarantusem
Składniki na 12 ciasteczek:
- 2 szklanki ekspandowanego amarantusa
- 2 dojrzałe banany
- 0,5 szklanki wiórków kokosowych
- 3 łyżki posiekanych orzechów ziemnych
- 2 łyżki posiekanej suszonej żurawiny
- 1 łyżka oleju kokosowego
Krok 1: Nastawić piekarnik na 180 stopni.
Krok 2: Banany rozgnieść, dodać amarantus, wiórki kokosowe, posiekane orzechy i żurawinę oraz łyżkę oleju koksowego. Wszystko ze sobą połączyć za pomocą łyżki. Uformować nieduże kulki, ułożyć na blasze i spłaszczyć. Piec 20 min ( po wyłączeniu piekarnika potrzymałam je jeszcze w cieple ok. 10 min). Ciasteczka są miękkie.